Skandynawskie klimaty uwielbiam nie tylko w kontekście domowych wnętrz, bieli i krajobrazów. Coraz większą słabość mam również do skandynawskiej kuchni - oczywiście wegetariańskiej, choć tej niestety nie ma zbyt wiele. Mimo wszystko i tak sporo w niej tego, czym mogę się delektować do woli. Jedną z moich słabości jest żurawina, którą mogłabym jeść niemal w każdej postaci, oraz król skandynawskich przypraw - kardamon. Tego ostatniego nigdy za wiele - czy w kawie, wypiekach czy w porannej owsiance. Dziś coś prostego, co zdecydowanie poprawia mi nastrój i nieraz pomaga odpłynąć szarej rzeczywistości w zapomnienie ;)
Składniki:
- 1/2 szklanki białego cukru
- 1/2 szklanki brązowego cukru
- 2 i 2/3 szklanki mąki pszennej
- 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
- 1/4 łyżeczki sody
- szczypta soli
- 1 płaska łyżeczka kardamonu
- 1 banan
- 3/4 szklanki suszonej żurawiny
- skórka otarta z 1 cytryny
- 60 g roztopionego masła
- 1/4 szklanki oleju
- 2 duże jajka
- kilka kropli olejku waniliowego
- 1 szklanka mleka
W jednej misce wymieszać biały i brązowy cukier, mąkę, proszek do pieczenia, sodę, sól i kardamon. Dodać pokrojonego w kostkę banana oraz żurawinę. Całość dokładnie wymieszać. W drugiej misce dokłądnie wymieszać skórkę z cytryny, roztopione i przestudzone masło, olej, roztrzepane jajka, olejek waniliowy i mleko.
Przelać mleczno-jajeczny sos do miski z suchymi składnikami i całość krótkow wymieszać, tylko do połączenia się składników. Gotowe ciasto przełożyć do foremki na muffinki, wyłożonej papilotkami. Ciasto wyłożyć do wysokości papilotki - starczy na 12 muffinek.
Piec w temperaturze 180ºC przez około 20 - 25 minut. Wyjąć, przestudzić na kratce. Lekko wystudzone muffinki posypać cukrem pudrem.
Jako dodatek iście skandynawski polecam Wam do muffinek konfiturę z kwiatów czarnego bzu i pomarańczy, którą to ostatnią wynalazłam w Ikea. Połączenie smaków idealne! Moja druga ulubiona po konfiturze z róży. Już wiem, co zrobię z kwiatów czarnego bzu w tym sezonie. :)
Smacznego :)