Nareszcie prawdziwa zima!! Czary podziałały - aż sama nie spodziewałam się, że tak szybko :)
Jak ja lubię czuć ten mróz na policzkach, wdychać lodowate powietrze i wsłuchiwać się w skrzypienie śniegu pod nogami. Bezmiar białej ciszy dookoła i ten wszechogarniający spokój. Śnieg to dobra wymówka, by się nieco wyciszyć i naprawdę... nic nie robić. Ubrać ciepły sweter, zaparzyć sobie kubek gorącej herbaty, zanurzyć się w gruby koc i po prostu rozmyślać, wpatrując się w piękno świata za oknem.
Gdy stajemy się coraz starsi, czas zyskuje dla nas szczególną wartość. W pędzie życia i obowiązków nie chcemy go ani trochę zmarnować, ale to właśnie wtedy najbardziej potrzebujemy znaleźć czas, by nie robić nic.
I nie mówię tutaj o tak popularnym obecnie lenistwie i niechęci do robienia czegokolowiek. Mówię o przestrzeni ugruntowanej głęboko w nas, budzącej wewnętrzny balans i harmonię. Przestrzeni, która delikatnie dotyka duszę, stając się naszą inspiracją, podstawą dobrego samopoczucia i szczęścia.
Mało znam dzisiaj osób, które potrafią znaleźć tą przestrzeń - po prostu siąść, uwolnić umysł od trosk codzinnego życia i nic nie robić, oddając się czystej kontemplacji. Jak często potrafimy dzisiaj tak usiąść, gdy mamy pięć tysięcy różnych spraw na głowie? Jak często pozwalamy sobie na zwykły spacer, bez konkretnego celu czy planu - bycie wolnym po prostu tu i teraz?
Siedzący czy przechadzający się w samotności człowiek, szczęśliwy, zanurzony w swoim wewnętrznym świecie to dziś naprawdę rzadki widok. A przecież jeszcze kilka-kilkanaście lat temu, w nie tak stechologizowanym społeczeństwie, bez internetu i "kablówki", spędzało się całe dnie na łonie natury, w nieskończoność wpatrywało się w dal, obserwowało świat i ludzi, serfując po niezbadanych przestrzeniach swojego umysłu odkrywało, wymyślało i tworzyło z prawdziwej głębi nas samych.
Dziś serfujemy, lecz po kolejnych stronach internetowej sieci, zatracając naszą wewnętrzną, boską kreatywność, gubiąc czas. Dziś nawet odpoczywając, coś robimy, coś czytamy, piszemy, oglądamy. A wystarczyłoby chociaż na chwilę odłożyć komputer, schować telefon, wyłączyć telewizor (jeśli takowy w ogóle macie), nawet zamknąć książkę i po prostu posiedzić - w ciszy i w spokoju...
Czas poświęcony kontemplacji i nic-nie-robieniu, to nie czas stracony. To czas, który ma kluczowe znaczenie dla naszego stanu umysłu, samopoczucia i wewnętrznego spokoju. Sprawia, że mamy lepszy kontakt z samym sobą, lepiej funkcjonujemy i jesteśmy po prostu szczęśliwsi.
Zdecydowanie warto pozwolić sobie czasem mieć taki czas...
My ostatnio też tak robimy. Albo chodzimy na sanki albo siedzimy domu i odpoczywamy, dogadzamy brzuszkom, bawimy się. Zbieramy siły przed wiosną i pracami w ogrodzie :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń